W świecie płytek typu Arduino, łatwo jest realizować pojedyncze doświadczenia. Mruganie diodami, kilkakrotne obrócenie serwem, bipniecie buzzerem – do podstawowych eksperymentów wystarczy garść kabelków połączeniowych i kilka linijek kodu.
„Schody” zaczynają się, gdy chcemy zrealizować jakieś konkretne zadanie, która wymaga połączenia kilku bloków funkcjonalnych. Wtedy wychodzą na jaw problemy z zasilaniem, dogadywaniem się niektórych elementów, poziomami logiki, niewystarczającą liczbą pinów oraz „hackami” w bibliotekach.
Dlatego właśnie postanowiłem sprawdzić klona Digisparka w warunkach bojowych.